Vinaora Nivo SliderVinaora Nivo Slider

 

biplogo

Odwiedza nas 398 gości oraz 0 użytkowników.

sobota, 14 grudzień 2024

Ilość odsłon

Dzisiaj 22

Wczoraj 60

Tydzień 232

Miesiąc 526

Razem 371638

Jak być fajnym ojcem?

Każdy mężczyzna może stać się dobrym tatą, ale najpierw musi tego chcieć.
Dobry ojciec, kto to taki? To po prostu dobry rodzic. Ktoś, kto robi to samo co mama? Raczej ktoś, kto robi to samo, co każdy dobry rodzic bez względu na płeć. Charakteryzując go krótko, dobry ojciec jest zaangażowany, odpowiedzialny, dostępny, chroniący. Czy każdy mężczyzna, który ma dzieci, może taki być? Jeśli spytalibyśmy wszystkich tatusiów, czy chcieliby być dobrymi ojcami, zdecydowana większość odpowie bez wahania, że tak. Niestety niewielu z nich chce dowiadywać się, w jaki sposób bawić się z dzieckiem, jak radzić sobie z jego problemami i emocjami, mężczyźni nie byli tego uczeni przez wieki. Ojciec dzisiejszego młodego taty trzydzieści lat temu też najczęściej tylko pracował, był bytem zapewniającym stabilność i bezpieczeństwo całej rodzinie, ale niezbyt dostępnym dla dziecka.
Dziś panowie blogują o ojcostwie, bez poczucia wstydu wożą niemowlaki w wózku, przewijają je, kąpią, usypiają. Chyba dojrzeli do roli ojca. Rola taty bardzo się zmieniła. Na początku ojciec miał tylko przekazywać wartości. Potem mieliśmy ojców, którzy mieli za zadanie tylko i wyłącznie uczyć dzieci, szczególnie synów, zdobywania dóbr. Dopiero w drugiej połowie XX w. zaczęto postrzegać ojca jako przekaziciela roli związanej z płcią. Mężczyźni walczyli w tym czasie, aby postrzegano ich jako bardzo męskich. A im bardziej byli męscy, tym mniej męscy stawali się ich synowie. Dopiero około 30–40 lat temu pojawił się nurt ojców dbających, czyli takich, którzy prawie nie różnią się od matek w takich dziedzinach jak towarzyszenie dziecku, chronienie go, bycie jego nauczycielem. Sporo się zmieniło, ale warto pamiętać, że kobiety też niechętnie ustępowały pola mężczyznom w zmienianiu pieluch i w opiece nad dzieckiem, dlatego te zmiany zachodziły dramatycznie wolno. Powinniśmy raczej mówić o dojrzewaniu wszystkich do nowej roli ojca, a nie tylko samych mężczyzn.
Czy własny ojciec nadal bywa autorytetem dla młodego taty? Gdy mężczyźni stają się ojcami, z reguły robią dwie rzeczy. Albo dokładnie kopiują to, co robił ich tata, albo postępują odwrotnie. Jeśli doświadczali ze strony swojego ojca zaniedbań, będą zachowywać się inaczej. Skąd zatem powinni brać przykład, żeby iść z duchem czasów? Ojcostwo jest obszarem bardzo zaniedbanym edukacyjnie. W Stanach Zjednoczonych dopiero w ostatnich latach zaczęły powstawać programy, które uczą mężczyzn, jak być rodzicem. W Polsce mamy jeszcze na tym polu dużo do zrobienia. Co zatem pozostaje młodemu mężczyźnie? Może sięgać do poradników dla rodziców albo do poradników psychologicznych. Może też obserwować kolegów, którzy są dobrymi ojcami. Mężczyzna może wypracować własny model ojcostwa, uczestnicząc w imprezach lub wyjazdach, w których biorą udział inni ojcowie z dziećmi. Obserwując ich, nauczy się własnego sposobu komunikacji z dzieckiem.
W jaki sposób tata pozna, że dobrze zajmuje się dzieckiem? Pokaże mu to dziecko, gdy będzie chciało z nim przebywać, będzie czuło się przy nim bezpiecznie, będzie chętne do poznawania otoczenia, bez problemu powie tacie, że jest smutne, że coś je cieszy. Będzie umiało poradzić sobie z odmową, jeśli akurat tata z jakichś przyczyn nie zechce mu kupić waty cukrowej. No i jest jeszcze dodatkowy sygnał – zachwyt w oczach obcych kobiet w sklepie, na placu zabaw, czy gdziekolwiek indziej, kiedy będą obserwowały, jak mężczyzna zajmuje się swoim dzieckiem. Kobiety często wyrzucają sobie, że nie są tak dobrymi matkami, jak chciałyby być. Wymyślono nawet termin „wystarczająco dobra matka”, aby uświadomić im, że poświęcanie się dla dziecka nie jest dobrą metodą wychowawczą. Czy ojcowie miewają podobne wyrzuty sumienia? Bardzo często mają poczucie winy, czy też poczucie nieskuteczności w byciu ojcem, ale trochę gorzej niż kobiety sobie z tym radzą. Najczęściej wtedy abdykują z roli ojca, przestają być dla dziecka tatą, a wybierają postać kumpla, kompana, dobrego kolegi. Ewentualnie w ogóle przestają się angażować w wychowanie i utrzymują tylko pozorny kontakt. Określenie „ojciec kumpel” mogłoby się spodobać niejednemu dziecku. Dlaczego to nie jest dobry pomysł na bycie ojcem? Dlatego, że dziecko bardzo potrzebuje spójnego wizerunku rodzica, dzięki któremu będzie czuło się bezpiecznie. Jeżeli rodzic obraża się na dziecko albo przeklina razem z nim lub przy nim, opowiada o swoich problemach, zwraca się do niego „Stary, głupi jesteś”, tak jak się mówi do kolegi, albo od czasu do czasu upije się, bo np. w sobotę jest impreza, i potem zachowuje się inaczej niż zwykle, zaburza w ten sposób dziecięce poczucie bezpieczeństwa. Kolegów dziecko ma na podwórku, w przedszkolu i w szkole. W domu powinno mieć ojca, czyli bezpieczną bazę, osobę, do której zawsze można przyjść na kolegów nagadać. Nie można przecież „nagadać” do taty kumpla, bo od niego można usłyszeć: „synu, głupotę zrobiłeś”, „głowy mi nie zawracaj, bo jestem teraz zajęty” lub „poradź sobie sam”. A nie takich słów dziecko przecież oczekuje. Czy wiek w ojcostwie ma znaczenie? Lepszym tatą jest starszy mężczyzna czy młodszy? Młody ojciec to dobre plemniki, a jak dobre plemniki, to zdrowe biologicznie dziecko. Starszy ojciec to większe ryzyko różnych zaburzeń. Ale starsi mężczyźni są zwykle ojcami mniej kumplowskimi, bardziej zdystansowanymi do siebie, pogodzonymi ze sobą i światem. W związku z tym są lepszymi towarzyszami dla dziecka niż ojciec młodszy, który nie ma życiowego doświadczenia. Można sobie oczywiście wyobrazić ojca, który jest bardzo młody i jednocześnie odpowiedzialny oraz dobrze wywiązujący się z ojcowskiej roli. Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Czy da się pogodzić bycie tatą z pracą na pełny etat i spędzaniem z dzieckiem jedynie wieczorów i weekendów? Oczywiście. Na całym świecie to właśnie ojcowie spędzają mniej czasu z dziećmi. Poświęcają im zaledwie około 30 procent czasu, który zwykle przeznaczają dla swoich pociech matki. Tylko czy krócej w tym wypadku nie oznacza jednak gorzej dla dziecka? Ojcowie stawiają dzieciom większe wymagania niż matki. Używają trudniejszych słów, komplikują różne rzeczy, zmuszają do myślenia. Dzieje się tak właśnie dlatego, że spędzają z nimi mniej czasu. Są mniej zorientowani niż matki w tym, co w tej chwili dziecko umie lub z czym sobie nie radzi, więc chcąc, nie chcąc stawiają je przed różnymi wyzwaniami. Przez to dzieci szybciej i chętniej się rozwijają, poprawiają się ich umiejętności językowe, zwiększa empatia oraz poczucie, że coś od nich zależy. Nie ilość czasu, jaki możemy poświęcić dziecku, czyni nas lepszym rodzicem, zdecydowanie liczy się jakość.
Współcześnie jednak bardzo dużo mówi się o tym, by ojcowie spędzali z dziećmi jak najwięcej czasu, zachęca się ich do dzielenia się urlopem macierzyńskim z mamą dziecka? Pomysły na to, aby ojcowie dłużej zajmowali się dzieckiem, są oczywiście bardzo dobre, nie można temu zaprzeczyć. Natomiast jest jeszcze jedna ważna kwestia, mężczyzna nie powinien czuć się do tego zmuszany. To musi być wspólna decyzja obojga rodziców. Dobra sytuacja w związku jest podstawą tego, aby można było mówić o dobrym ojcostwie i dobrym macierzyństwie. Jeżeli chcesz być dobrym ojcem, pracuj nad sobą, ale przede wszystkim nad relacją z mamą dziecka.
Źródło: Dr n. med. Tomasz Srebnicki, psycholog, psychoterapeuta z Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Wszystkim Ojcom, Tatom i Tatusiom, w dniu ich święta, życzymy wszystkiego dobrego i oczywiście pociechy z dzieci. Trzymajcie się Tatusiowie zdrowo i ciepło!
Autor - Monika Wytracz